Mokra muza
Jak nastroszony wróbel
siadła muza przy oknie,
strzepnęła krople wody
i nadąsana moknie.
Nie wejdzie, nie roześmieje się,
dzieli nas tylko szyba,
spojrzała na mnie z ukosa,
obraziła się chyba.
Grzeję ręce o kubek
siedząc przy stole bezradnie,
atrament w piórze wysycha,
papier słowa mi kradnie.
I jak tu pisać mam wiersze,
wielkie uczucia przyzywać,
gdy muza siedzi samotnie
mokra i nieszczęśliwa?
Pal licho rytmy i rymy!
Wejdź, to postawię kielicha
i przy płomyku świecy
będziemy razem wysychać.
Komentarze (16)
Świetny...:)Moja muza też czasem się obraża...