Monastyr
Przez bezmiar lazurowy podmywany,
Opatrzności zalany złotym wzrokiem,
Zachwycasz wszystkich swym skromnym
widokiem...
Przez jaszczurki, motyle zamieszkany.
Spoglądam na twój taras murowany...
Lecz coś nie tak z historii urokiem,
Spotykam ślady ludzi krok za krokiem.
Pety! Torby! Papier porozrzucany!
Człowieku! okaż choćby krztę szacunku...
Usłysz szmer świec i modlitw
nieuchwytny!
Bo choć jesteś nad wyraz ambitny,
Nie raz poszukasz u Boga ratunku.
Gdzie świętego miejsca strażnicy -
mnisi?
Ah... Widzę ich jak śpią... w grobie
cisi...
Macedonia - Ochrid, stara, opuszczona świątynia nad brzegiem jeziora.
Komentarze (4)
jak trwoga to do Boga .... pozdrawiam
Twój tekst rozbudza wyobraźnię czytelnika. Wciągająca
refleksja z dobrą puentą.
Pozdrawiam:)
też zawsze jestem poruszona tym jak my ludzie bez
żadnego szacunku odnosimy się do cudów natury i
sztuki; jesteśmy barbarzyńcami, smutne, ale prawdziwe;
bardzo dobry wiersz
Dobra puenta... pozdrowienia :)