Nie pytają o drogę
Przylatują ptaki sobie znaną drogą,
jak do nas trafiają jest ich tajemnicą.
Tęsknoty za nami dłużej znieść nie mogą,
godziny, minuty niecierpliwie liczą.
Wreszcie nadlatują klucze pełne krzyku,
zmęczone przestrzenią ledwo tną
powietrze.
Za chwilę się znajdą na wielkim pikniku,
rozpostarte skrzydła furkoczą na
wietrze.
Łąki i jeziora przyjąć są gotowe.
dotąd panowała przeraźliwa cisza.
Ożywiły pola, lasy, łąki, wodę,
teraz kolorowy śpiew i trele, słychać.
Człowiek nie jest głuchy na głosy
natury,
z serca, duszy głębi, radość się wyrywa.
Szczęśliwy się wznosi wysoko pod chmury,
pewnie poczuł miłość, jak u ludzi bywa.
Komentarze (16)
Ptak znanym mu szlakiem powraca, cała przyroda się
odradza, człowiek z biciem serca oczekuje wiosny.
Wielka prawda o życiu w Twoim pieknym wierszu.