Nigdy nie wysłany list [LIST]
To tak, jakby świat przestał
istnieć. Czas stanął w miejscu. Zawieszona
między piekłem, a ziemią stałam ze
słuchawką w ręku. Jak mogłeś tak
przekreślić te wspólnie spędzone lata? Parę
słów wypowiedzianych przez telefon zniszyło
mi życie. Odkąd odszedłeś poruszam się po
omacku jak ślepiec, szukając sensu
istnienia. Codziennie rano budzę się bez
ciebie, ze smutkiem zasiadam do śniadania
przy kromce wczorajszego chleba. Wypłakuję
łzy do poduszki, gdy nastaje noc.
Wydaje mi się, że nie umiem
cieszyć się z życia. Wczoraj odwiedziła
mnie znajoma, powiedziała, że nie powinnam
się zadręczać. Ona za dużo mówi, a ja
potrzebuję spokoju. A poza tym niewiele
jestem w stanie usłyszeć, przestałam
skupiać się na rozmowie. Nawet ludzie
spacerujący po ulicy denerwują mnie. Mam
wrażenie, że przyglądają mi się, jakbym
miała coś wypisane na czole. Mam dosyć
miejskiego zgiełku, marzę o domku na wsi.
Potrzebuję azylu , miejsca w które będę
mogła się zagłębić, gdzie nikt nie będzie
mi przeszkadzał. Mam takie miejsce w
marzeniu... ogród pełen kwiatów, burek przy
budzie pilnujący domu, zagroda pełna
zwierząt, no i ty i ja w samym sercu wsi.
Co ty na to? Jeśli się spełni, przyślę ci
adres, albo nie, lepiej przyjadę po ciebie.
Razem pojedziemy do naszego ziemskiego
raju...
Coraz gorzej odczuwam twoją
nieobecność, spadają kartki z kalendarza, a
ja czekam zguby, bo życie bez ciebie jest
nic nie warte. Byłam na spacerze, stałam na
moście, obserwowałam bieg rzeki, jak pędzi
w swej malowniczej wędrówce. Nie zapomnę,
że w tym miejscu trzymałeś mnie za rękę
wpatrzony w wir wody, promiennie
uśmiechnięty. Czułam przyjemne ciepło
płynące z twojej dłoni, a gdy spojrzałeś na
mnie ujrzałam błękit nieskończony.
Oczarowana głębią spojrzenia spod ciemnych
rzęs, przemknęła mi myśl szalona, że
najpiękniejsze obrazy ukryte są w
zwierciadle twych oczu. W tejże chwili
zapragnęłam zamienić się w anioła,
zasiedlić duszę, w której ukazują się
nieziemskie krajobrazy. Uśmiechnęłam się do
siebie, czyż nie jestem twym aniołem?
Może to był sen, zbyt piękny,
żeby mógł się spełnić. Jeśli tak było, to
ja chcę dalej śnić. Nie chcę obudzić się,
gdy w nim będziesz ty. We śnie wypatruję
twojej twarzy. Jesteś ostatnią szansą na
normalne życie. Odchodzę w pustkę, szukając
ukojenia w rozpaczy. Wyciągnięta dłoń
jeszcze przez chwilę się majaczy, po czym
niczym zwiędły liść rozpływa się we mgle
zgaszonej duszy...
Komentarze (4)
czas goi wszystkie rany,, a nadzieja .. zawsze
potrzebna.....
Wiele dobrych przemyslen w tym liscie,,,
szkoda ze nie popracowalas nad wierszem,,,mozesz to
jeszcze poprawic,,
powodzenia.
Dzięki za radę;))
Szczerze mówiąc, to bardziej przypomina mi prozę.
Lepiej by wyglądał podzielony na sensowne strofy, lub
chciaż na wersy.