Oddech rzeczywistości
Wylądowałem na ziemi
przystanek chodnik
na ulicy Długosza,
syf i hałas z PKS-u.
Kiedyś dziecko
niezdające sobie sprawy
jak ciężkie
jest tzw. życie.
Nieme krzyki nieszczęść,
bieda, która serce ściska
przechodni doszukujący się
kolejnej porażki,
tu pesymizm zjadł
nawet metalowe ogrodzenia.
Miasto pustoszeje,
większość poszukuje odrodzenia w
Krakowie
tylko żul stoi niezmiennie
szukając szczęścia w kolejnej butelce,
a ja
bohater własnej historii
nie rozumiem świata,
nie rozumiem ludzi,
którzy noszą serca
w dziurawych kieszeniach.
17.03.2009r.
Komentarze (22)
Podoba mi sie:)
Szczerze to zatytułowałbym "rzeczywisty klasyk" ,
wiersz naprawdę bdb. Prawdziwe słowne kopnięcie
realiami. Jestem pełen podziwu.
ludzie noszący serca w dziurawych kieszeniach...
sztuką jest iśc tak, by go nie zgubić... świetny
wiersz... ciekawe metafory...
jesteśmy bohaterami wlasnej historii ( czy właśiwy
skrót?)
no, nieźle :) pozdrawiam ciepło +
pesymizm zjadł nawet metalowe ogrodzenia
.....fantastyczny. Druga najlepsza. Jak dla mnie. :).
Pozdrawiam.
No, ziom, zutylizuj dopełniaczowe "be" w tytule i
całkiem fajna forma. A na Długosza? Fakt, zaparkować
nie idzie nijak. Pozdrowienie :)