Ojciec miał syna kłótliwego ...
Wszystkim tym co rany słowem zadają a sprawy z tego sobie nie zdają
Ojciec miał syna kłótliwego
Postanowił oduczyć go tego
Woreczek z gwoździami mu podarował
Mówiąc do niego te słowa
Gdy się pokłócisz, nie opanujesz złości
Wbijaj gwoździa do płota wkoło naszych
włości
Dni za dniem mijały
Gwoździe z woreczka ubywały
Aż dnia pewnego
Syn nie wbił gwoździa żadnego
Wtedy ojciec zmienił polecenie swe
Mówiąc do niego słowa te
Gdy złość swą opanujesz
Gwoździa z płotu wyjmujesz
Trochę czasu to zabrało
Aż dziecko gwoździe powyciągało
Wówczas ojciec zaprowadził do płotu syna
I wskazał, jaka była jego działań
przyczyna
Zadania bardzo dobrze wypełniłeś
Ale, spójrz jak płot nasz zmieniłeś
Ile dziur w płocie widnieje
Tak samo z nami się dzieje
Gdy się pokłócisz słowem kogoś zranisz
Tak samo ranę pozostawisz na nim
Choć byś go przepraszał razy wiele
Ślad pozostanie w jego duszy nie na
ciele
Rany duszy jak i te, co ranią ciało
Sprawiają bólu naprawdę niemało
A my przez życie idziemy
Wśród przyjaciół, życzliwości
To są skarby naszej codzienności
A przyjaciel tak jak płot
Od problemów nas odgradza
Przyjaciół się nie rani
Przyjaciół się nagradza
Kiedyś przypowieś podobną czytalem Trochę ją zmieniłem Rymami przyozdobiłem Myślę że, sensu nie zgubiłem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.