Okruszek
sfrunęła do mnie złotym liściem
zziębnięte dłonie mi ogrzała
jeszcze jak mgiełka jest ulotna
wciąż delikatna i nietrwała
co noc ją ciągle kruszy ciemność
z mozołem mi ją skleja ranek
może zostanie już na dłużej
o wiele dłużej niż kochanek
bardzo jest krucha i bezradna
ledwie okruszkiem w moim ręku
przestaję walczyć z wiatrakami
zaczynam patrzeć znów bez lęku
autor
Nula.Mychaan
Dodano: 2008-09-27 11:35:32
Ten wiersz przeczytano 2139 razy
Oddanych głosów: 34
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (20)
Nadzieja sama nie przychodzi, potrzeba choć odrobiny
naszych chęci, a jak iskrą nawet słabą zaświeci trzeba
jej wszystkie siły poświęcić, wtedy nas wynagrodzi.
Przeczytałem z przyjemnością.
Rewelacja Nula - rewelacja. Wreszcie wiersz który każe
sam sobie dopowiadać. Jestem zauroczony Twoim wierszem
- naprawdę. Czuje się lekkość pisania. No nie wiem co
jeszcze mogę dodać. Może to: na tym polega poezja,
tego szukam w swoim pisaniu. Wielkie Brawa!
Nawet tak niewielki okruszek nadziei rozjaśnia życie.
Śliczny, delikatny wiersz.
Dobrze jest umieć spojrzeć na świat z tej lepszej,
optymistycznej strony. Nadzieja jest faktycznie bardzo
nietrwała i często w nią wątpimy. Ale to ona tak na
prawdę napędza nasze życie
Ciekawy wiersz. Piekne i lekkie słowa świetnie oddają
sens