On i ona, czyli liryczna rozmowa
Brak ogonków i skrócone formy wyrazów - celowe. Rzecz podsłuchana na Krakowskich Plantach :-)
- Lato. Siądź tu mój Miły. I patrz na to,
popatrz jak pięknie.
- Aaa tam, upał aż żem słaby, a tobie w
głowie zabawy. A mi zaraz głowa pęknie.
- Popatrz, popatrz na te dzieci...
- Eeeech, pot mi po plecach leci.
- ...radosne i brązowiutkie.
- Gorąc, chociaż spodnie krótkie.
Napiłby się człowiek wody, albo zjadłby
jakie lody, a tu nic ni ma.
Nawet do sklepu dzisiaj sie nie chce.
Ni ma jak zima.
- Ależ, moje ty Kochanie, te kwiatuszki,
popatrz na nie, jakie cudne!
- Aaa tam, cudne. Jak to kwiatki.
No, zbierajmy już manatki, z głodu
chudne.
- Patrz, nie śliczna ta panienka?
I jaka ładna sukienka. I zgrabne biodra.
- Nooo, faktycznie, ale ciało! Aż mi sie
jeść odechciało! Nooo, już dobra.
Posiedzimy na tej ławce,
ty sie poprzyglądaj trawce,
a ja spojrzę na szelmutki
w tych sukieneczkach za krótkich.
Nooo, coś jednak jest w tym lecie...
- A widzisz, Miły, na świecie
jest tyle piękna...
- Nooo, może... Ale te ciałka, daj Boże!
- Oooch, lato ma swe uroki. O, patrz na
tamte obłoki!
Nie fantastyczne?
- Aaa, przecież wiesz o tym, Hela,
że zaraz w karku mi strzela, jak zadre
głowe.
Tu też jest na co popatrzeć.
A może kremem sie natrzeć?
Słońce takie niezdrowe.
- Już nie narzekaj, mój Śliczny, no, bądźże
bardziej liryczny...jak kiedyś
przecie...
- Powiem Ci moja Żoneczko: tyś moje Cudne
Słoneczko...
Najdroższe w świecie...
Komentarze (32)
jakie to szczęście/bez przesady/,
że u mnie już nie działają gonady;
popatrzeć na młode dupencje,owszem mogę
ale własnej ruszyć - nie daję rady..
To się nazywa miłość-jaką uwieczniłaś w dialogu
pary,bo miłość to trzeba pielęgnować,podlewać jak
kwiat zasilać wodą a miłość pięknymi słowami i czynami
wobec tej drugiej osoby którą kochamy.Pozdrawiam i
b.mi się podoba.
cały ja...mało mi oczy nie wskoczą z orbit, jak patrzę
na te kuso odziane....och, niech się skończy już to
lato bo stracę wzrok!
Ale fajny wiersz:) Taka rozmowa, jakich mnóstwo się
zdarza.
A Czy pamiętasz co nasz kolega kiedyś Ci mówił?:))
Że masz pisać wiersze, bo potrafisz:)
Tak się od słowa, do słowa,
zawiązała rozmowa!
Pozdrawiam!
Ja też tak myślałem tylko na odwrót. I o takiej, jeśli
się ją da ująć w dłonie to już za żadne skarby świata
nie wypuścić.
Ale ja myślałam o męskiej, ciepłej i czule obejmującej
dłoń :-)
No tak, może być przecież od parasola ;-)))
Zależy jaka to rączka, bo rączka rączce nierówna.
troilus, dotknąłeś sedna. Miłość wymaga celebrowania,
aby nie spowszedniała, nie ochłódła i mogła trwać w
tych splecionych dłoniach.
:-)
Ja też lubię chodzić za rączkę :-)
Można by i w drugą stronę - bo wcześniej ,ze słońce
niezdrowe....:)
Dawno, dawno temu, jeszcze jako student, na Plantach
widziałem taką parę. Nic nie mówili ale trzymali się
za ręce. Razem musiała ta para mieć ze 150 lat. Ale
ręce miała splecione nie po to by się wspierać. Byli
zwyczajnie zakochani.
WA, masz rację, podsłuchałam, że tak powiem, ideę
wiersza, czyli romantyczne zachwyty i realistyczne
narzekania, a komplement dla żony dodałam, żeby
pokazać ich miłość, bo dała się wyczuć we wzajemnej
tolerancji :-)
Osobiście, nie wierzę ,w autentyczny przekaz ,
podsłuchanej rozmowy. Gites!
Kilka rozmów, też nie bardzo.
też się uśmiechnęłam. Można? Można męża udobruchać.