Oszpeć mnie, śnie
Czy mogę zapłakać?
Spłynąć po tobie resztką snu
Byś poczuł
moją rozpacz łechtającą rzęsę
byś zamarzł na myśl o mnie
bym przestała być sobą
idę
myśli zbiorę i ułożę w historię o tobie.
mój piękny śnie
nie pozwalaj sobie istnieć
ja tu rządzę dyktatorską ręką
grzeszę łzą
wypinając pierś nad księżyc
szepnij śnie
i oszpeć mnie
w codzienności płaskiej
powiedz śnie
dlaczego do mnie zawitałeś
i zrozum moją niełaskę
kochaj śnie
kochaj mnie
i na jawie
w obawie przed utraceniem
wypłacz mnie
od podstaw ku górze
od popiołu do ciała
od poranka do nocy
od nicości do kształtu
stwórz mnie
niepodobną do ćmy
fruwającą obłędnie
za tobą tęskniącą
otul śnie
swym mrokiem mą radość
swą pustką mą ciszę
swą chwilą me życie
i nawlecz mnie
gdy płakać chcę
na nitkę poślinioną
bym była czyjąś
udręką przekleństwem
i złudną pracą
wreszcie zaszyj mnie
słodki śnie
moimi wadami,
pomaluj łzami
owiń koralami
tych chwil zamienionych w wieczność
w których latami
fruwam z ptakami
i żyję w cieniu
mocy istnienia
zasypiam śnie
zabijasz mnie
pragnę cię
bo w otchłani twej
już nie zbudzę się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.