Pamiętam że ktoś taki był...
Byłeś słońcem, które rozświetlało mrok
już się nie bałam
lecz spaliłeś się na proch.
Byłeś ogniem co rozpalał
aż nie mogłam zbliżyć rąk
lecz pochłonął mnie
aż spaliłam się na proch.
Byłeś żarem gorącym, co w środku buchał tak
mocno
aż mógł pożar wznieść
ale zgasł szybko jak mały promyk świecy.
Byłeś iskrą jaskrzącą się w ciemności
ale nie potrafiłam zamknąć Cię dłoni.
Wypaliłeś się i zgasłeś jak mały promyk
świecy.
Czuje szczęście , łapie je
ono przenika przez palce nawet gdy mocno
zaciskam pięści.
Gdy dotykałeś mnie ze szczęścia topiłam się
zamknąłeś przede mną dłonie.
Jak z wiatrem umknąłeś mi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.