Pewien Indianina
w zakorkowanym samochodzie
pióro przez szybę wzlatuje
Pan tak śmiesznie ubrany
trąbi i złości się na światła
telefon bierze do ręki i numer kręci
„nie to nie ten, ach – 0
700…’’
w pocie pach dostaje to co chciał
konik zjawił mu się pod oknem
temperatura maszyn powietrze zabiera
wsiada Ppan na konia i galopem
po lusterkach czasem szybach
uśmiechnięty w przód tupocze
skrzyżowanie wskaż mi drogę
skręca w lewo gdzie podąża?
w lewo – to na Majdanek koniem gna
Indianinie – już zamknięte –
nie przyjmują!
-„No to szkoda!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.