Piękna góra i letni wiatr...
..we śnie posłyszałem jak piękna góra
wołała letni wiatr -
..chcę byś we mnie wszedł, ale nie zmienię
swych przepaści w kołyski
gwałtowne zmiany pogody i zamaskowane
kryjówki os to ja
pragnę Cię przytulić i zniszczyć, wynieść i
poniżyć
brak wśród mych strumieni i na łagodnych
zboczach
ostrzeżeń dla wędrowców,,KONIEC DROGI"
Sama nie znam siebie Sama się w sobie
gubię
Ale mam twarz dla Ciebie
..pragnę byś weszła w moje doliny
dla Ciebie się otwieram
znoszę zapory, boję się siebie i nas
ale niechaj zakwita
czas tajemnic i lęków
..jestem na pasie startowym w nowe dni i
łzy, śmiech rzek
i wołanie mew i w kosmitów żabi skrzek
..a wszędzie wokół ołtarze i ginący
składają kości swe i mięso
na rzecz silnych przeciw nicości dla
nicości
ofiara mająca ciągle miejsce i czas
dziecko w kołysce, przepaść, smok i
panna
owca i wilk, państwo i obywatel
Ofiary wokół na niemych ołtarzach
Ofiary, a nie ma Bogów
Każda śmierć i ból ofiaruje się życiu, złu
i sile innych
ofiary niedobrowolne i dobrowolne
Ktoś za nas daje się zabić komuś nadludzko
dobremu,
bo dzięki temu to my podli, zabijający,
przy czystości Boga,
co nas stworzył, bo wolni, stajemy się
odrodzeni -
jedząc Go i płacząc nad Nim, chłostając i
płacząc nad Nim
stajemy się nowymi ludźmi, a więc zjadamy
Go -
a On dał się nam zjeść jak bramin
tygrysowi
Ale większość ofiar ma sens złożenia na
ołtarzu wbrew sobie
Ale ta dziewczyna wie jednak, a składa się
na ołtarzu,
gotowość na śmierć
w obliczu nadludzkiej potęgi tego co wabi w
swoje ramiona
można tylko pokornie całować ręce kata
przedstawiciela wyższych instancji
..rzeki stają, krew stoi od momentu gdy
stanął czas
nerwy zaś napięte wreszcie zwiotczały od
momentu gdy stanął czas
i stałem się skorym do zwierzeń
człowiekiem
łagodnym z dala od raju
który gdyby się zjawił zabiłby mnie swym
mlekiem
grzechu niepokalanego rodzaju
Ale zwykłe zajączki i pieski uciekają jak
szalone przed myśliwym
biedne szare ofiary na szalonych ołtarzach
bez Bogów
ofiary codziennego obrzędu szaleństwa ku
sytości silnych
ku trwaniu ulic, ku podtrzymaniu głów
napompowaniu żył, pożeraniu miejsc
dla zachwaszczania pól
zmartwychwstawania
Przecież życie by zginęło gdybyśmy zaczęli
wspólnie żywić się
tylko dobrem, nie mówiąc już o tym, że nie
ruszyło by się wtedy nic
Zło i cierpienie są jak smar w maszynce
świata
Albo jak produkty uboczne metabolizmu
życiowego
Ale niech przyjdzie ten ziemski raj i
zobaczymy
Zobaczymy kim się stanę
Jaką ofiarą katem Bogiem ołtarzem
szaleństwem
Czy przypadkiem nie pomnoży się dobro w
sercu świata
po pożarciu konsumpcji komunii
tego ciała
Komentarze (6)
Powiedz gdzie jest Raj?
Ale nie ten biblijny.
Wiersz jest poetycki bardzo i bardzo dobry.
A gdzie jesteś?
wiersz jest po prostu rewelacyjny, silny przekaz
emocjonalny, niesamowite opisy, pobudzające wyobraźnię
,pięknie- pozdrawiam
Kiedy wiatr ukocha górę a góra wiatr to chylą głowy
smutni Bogowie.W miłości potęga największa tkwi. Z
pokorą i wspomnieniami +
co Tobie siedzi jeszcze w głowie...naczytać się
czasami nie mogę wciąga to wciąga ...erotyk
...klasa...miłego dnia
wiersz pulsuje wyobraźnią Symbolem objawia lączenie
się krajobrazów i żywiołów Góra nie zna swoich
możliwości w górę się pnie a wiatr szuka kryjówek aby
objąć tajemnicę jej. Z nicości w siódme uniesienie
Umierając podnosić zespolenie bo dobro nie tylko w
pojęciu swoim a w dotknięciu raju w człowieku To jest
majstersztyk poetyczny Wzniosły na miarę dotyku
uniesienia.Dobra poezja o duchowym splocie budzi
niesamowite obrazy Duży plus:)
punkcik juz dałam i cały czas zastanawiam się co tu
napisać w komentarzu.zaskoczyłeś mnie tym erotykiem i
banalne będą słowa piękny i oryginalny ale taki
jest...mam niemoc słowną chyba tylko muzyka mogłaby
powiedzieć więcej...albo cisza...wędrówka
dusz...pozdrawiam ciepło i przepraszam za brak
inwencji....