O przedziwnym strychu
Wiem dlaczego teraz na pamięć przychodzi,
(wtedy mało ważne) zdarzenie sprzed
laty,
jak się z moją babcią obszedł pewien
złodziej,
grabiąc to, w co człowiek z natury
bogaty.
Na niezwykłym strychu, gdzie mieszkały
duchy,
rodzinne nieszczęścia z babci
opowieści,
stały stare szafy, a z nich stukot
głuchy
i szept się rozchodził, albo płacz
niewieści.
Nie wiem czemu babcia w euforii cała,
mówiła, choć zobacz strojne suknie w
kufrze.
Mnóstwo lat czekały, aż będę znikała.
Nic się nie poradzi, jak się złodziej
uprze…
Od jakiegoś czasu okrada mnie z ciała.
O zobacz, sukienka, miałam lat
czternaście.
Odę do młodości w niej deklamowałam,
znów leży jak ulał, ech złodziejski
czasie,
zostawisz mi tyle, ile dzieckiem miałam.
Kiedy już zapomnę imienia i domu,
przyjdź tu wnuczko czasem, powiesz mi kim
byłam,
jeśli dalej będę stawać się znikomą.
Bo życie to ciało, rozum, myśl i siła,
i lepiej nie pytać co dalej…
Komentarze (19)
Kochanych osób wciąż ubywa...
Bardzo ładny wiersz! Życie, przemijanie i wspomnienie
jakby w tajemniczym świecie umieszczone.
Każdy słowo to perełka, zachwytem czytam kolejny raz.
Kwiatami Ciebie poetko ozdabiam.
Gratulacjom moim nie ma końca
Pozdrawiam
Ech, julko...swietny wiersz :)