Przeznaczenie w mikro-świecie
Nieco przydługa bajka o przeznaczeniu, przyjaźni i ... owadach.
Za morzami za górami no i także za lasami,
tam powstała opowiastka co ci teraz ją
opowiem
I nie będzie żadnych wojen, ani bitew, ani
krwi, opowiasta taka mała co się spodobała
mi.
Za wspomnianą odległością ród królewski żył
przed laty, a tam niema żadnych ludzi, mimo
wzrostu swojej wady królowały tam owady.
Król, Królowa – dwa motyle i choć ja
się często myle to na pewno tak tam było,
dobrze się każdemu żyło. A z miłości ich
spełnionej, tak ich król swą kochał żone że
Robaczek mały powstał. A to nie był robak
zwykły, był on piękny, wyjątkowy choć
motyle nie przywykły by ktoś nowy je
przyćmiewał każdy owad ją podziwiał na jej
cześć piosenki śpiewał.
Ale uroda to nie wszystko głos zazdrości
mógłby wyć, że jak z trucizną czekolada tak
jej wnętrze mus być. Lecz na szczęście fakt
jest jeden co uciszy głupi lament bo jej
wnętrze nie skażone,
pięknie świeci niczym diament.
Tak królewna Robaczkowa w swym królestwie
nadal żyje. To ją teraz zostawimy i się na
wieś przenosimy, może nie tak znów daleko
bo to nie jest kawał drogi, lecz piechotą
idąc ścieżką z odległości bolą nogi. Tam
też żyje opowiastki drugi z rzędu nasz
bohater i podobnie jak Robaczek tyle też
posiadał latek. Przelatując tak na co dzień
nad rodzinną swoją łąką rad był z tego
niesłychanie że urodził się Biedronką.
Zamiast kropek to kwadraty on na grzbiecie
swoim miał więc się każdy w otoczeniu z tej
inności nieraz śmiał.
Zleci teraz kilka wiosen i za sprawą
jakiejś magii, czas przyspieszę i opowiem
co się z nimi działo potem. To też nadszedł
pewien wiek, czy to owad czy to człek czy
on nie chciał czy to chciał to i tak do
szkoły szedł. Co się później okazało że się
tak przypadkiem stało bo te dwa owady nasze
w jednej się spotkały klasie, i się zamiast
zaprzyjaźnić co wręcz było im pisane
wszystko na to wskazywało że przyjaźni
zamkną brame. Bo to niby w jednej klasie
więc się często spotykali lecz jak duchy
niewidzialne obok siebie nieraz stali.
Dziwnym bowiem była sprawa że znajomych
mieli wspólnych i się jeszcze dziwniej
składa że się z tymi znajomymi często
śmiali i bawili. Lecz jak murarz
niestrudzony co potężne stawia mury tak i
oni zbudowali swój potężny ponad chmury.
Więc się całkiem nie widzieli choćby tego
bardzo chcieli.
No i co tu więcej dodać? Czyżbyś był
nienasycony? Choć ten wierszyk jest już
długi nie może być nieskończony. Gdyby
jeszcze skoczyć na przód gdyby w czasie
zrobić susa, krajobraz zimowy nas przywita,
biel tak jasna jak z obrusa. Omijając staw
zmrożony, wychodząc na białe pole czynność
taka tam się działa co umilić może szkołę.
A najlepsze mój kolego że z nauką to
niewiele ma wspólnego. Czasem nawet robak
stary musi wybrać się na ... wagary. I nie
zgadniesz kto się na tym śnieżnym polu
spotkał, był to jeden ten Robaczek co się w
szkole dziś nie ostał i Biedronek taki
jeden co się zdążył znudzić szkołą, także
urwał się dziś z lekcji, ośnieżoną idzie
drogą. Przeznaczenie bowiem chciało by się
tych dwóch tam spotkało, a że zamyśleni
byli nie ujrzawszy zagrożenie w pełnym
pędzie się zderzyli. Nie bój nic mój
czytelniku przecież nic im się nie stało
lecz coś szybko z cichym trzaskiem nad
głowami przeleciało. Suchy łoskot i
dudnienie a przyczyną zamieszania był ten
fakt że upadła nieporozumień ściana. A choć
mur był już wysoki niby nie do pokonania
nie przeszkadza to losowi by go jak z kart
domek złożyć. Więc bez żadnych już
skrępowań mówi Biedron w dobrej wierze:
B- Hej Robaczku nic ci nie jest? Tylko mi
odpowiedz szczerze!
R- Hej Biedronko nic mi się nie stało,
ważniejsze jest pytanie czyś ty z tego
wyszedł cało?
B- Ze mną także jest w porządku i mi
udzielisz odpowiedzi może, co ty tu
właściwie robisz o tak wczesnej porze?
R- jestem na wagarach, przecież to oboje
wiemy
B- To zupełnie tak jak ja może razem gdzieś
pójdziemy?
No i poszły dwa owady tam gdzie je poniosły
nogi a to dopiero był początek ich
przyjaźni słodkiej drogi. Tak więc
zadziałały czary że złączyły ich wagary. A
jak mówią dawne ludy czy to w zbytku czy to
w to w trudy ich przyjaźni grubą nić
przerwać już nie zdoła nic.
Opowiastka ma to była co się często fikcją
włada, lecz jak każda taka bajka z części
prawdy też się składa.
Dla ciebie to zbiór kilku srednich rymów, lecz dla mnie to coś więcej. Z dedykacją dla Robaczka.
Komentarze (2)
heh moze to sie wyda dziwne ... ale calkowicie nie mam
pojecia o tych sprawach, mozna rzec ze to troche
zrobione na "dziko"
no tak, tylko te rymy nie powinny byc w srodku,gdybys
tylko popracowal nad tym byloby fajnie, bo takto jest
niczego sobie