Przyszła do mnie nocą ...
przyszła do mnie nocą
i bez pytania weszła przez otwarte okno
ubrana tylko w mgłę
i w księżyc
wiatr grzebieniami dłoni
czesał drogę mleczną jej rozpuszczonych
włosów
a gwiazdy zawieszały się z szyi
drogocenną kolią
była piękna
przyszła do mnie bosa
z wiklinowymi koszami splecionych jak do
modlitwy dłoni
pełnych czułego dotyku
i z niemą na ustach prośbą
bym nie przestawał
przyniosła z sobą uśmiech i radość
usiadła w bujanym fotelu pod oknem
i tajemnicą swych spojrzeń
podlała usychające kwiaty w wazonie
przyszła do mnie łagodna
z twarzą otuloną w błękitne sny
zabrała ode mnie ciszę
w zamian darując zieleń marzeń i zachwyt
a za nią przywędrowały słowa
i myśli - te w ptaki zaklęte
które ktoś w mej głowie nagle wyczarował
magicznym wyobraźni pędzlem
Ona - moje natchnienie
Robert Kruk, 08.11.2007r.
Komentarze (18)
bardzo dobrze się czyta Twój wiersz, taki subtelny
wieniec słów :-)
Każdy ma takie odwiedziny na jakie zasługuje- można by
strawestować. I każdy (chyba!) chciałby takich się
odczekać. Krótko mówiąc (pisząc!)- zasługujesz na
takie odwiedziny.
Prześliczny wiersz. Zaczyna mi się coraz bardziej
podobać Twoja poezja.
Bardzo ładne metafory