„Ratunek duszy”
Do wcześniejszego wiersza „Dusza zmęczona”...
Upadłem w otchłań trawiącą,
w sam ogień, co pali wnętrzności.
Dymem musiałem oddychać,
duszącym fetorem zgnilizny.
Gdzie jęk i rozpacz dookoła,
ze zgrzytem zębów się miesza.
Daremne jest szukać litości,
tam szatan ludzkość udręcza.
Pojawił się wtedy maleńki,
blask jasny, jak słońca promyczek,
i słowa donośne w oddali
- pójdź za mną i złap mnie za rękę!
Zrzuciłem z siebie złe myśli,
porzuciłem wszystkie swe grzechy.
Usłyszałem najpiękniejszą poezję
Idź! Ja odpuszczam ci grzechy!
Komentarze (31)
Genialnyyy!!!!
Biorąc pod uwagę obydwa wiersze - majstersztyk !
Pozdrawiam serdecznie ;)