Sari...
Byłem dziś na hinduskim bazarze...
Boże mój, jakaż feeria kolorów!
Jest tu wszystko, co można zamarzyć...
I tak trudno dokonać wyboru...
Tej wędrówki zamysłem tajemnym
był sprawunek dla Ciebie; tak chciałem,
byś do radży na raut poszła ze mną
w sari... tego właśnie tu szukałem....
A do tego liczne bransolety,
kwiat we włosach, najlepiej lotosu...
Jak nie kupić dla pięknej kobiety
tych śliczności; po prostu nie sposób...
Więc pójdziemy. Przedstawię Cię radży,
co ma turban, zdobny rubinami...
On z podziwem na Ciebie popatrzy
i olśniony tylko westchnie : Rani...
Przepraszam Was, Mili, za kilkudniowe milczenie, ale wyjazd pilny mnie oddalił. Bardzo wzruszyły mnie dowody Waszej pamięci, a szczególnie wczorajszy wierszyk Diamy... Stokrotnie dziękuję:)) Po prostu jesteście kochani...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.