Sen
Śniło mi się, że byłem księżycem
I świeciłem na Twoją ulicę.
Że płynąłem sobie powoli
Przez gałęzie lip i topoli,
Aż stanąłem nad knajpą „Rococo”
Żeby mieć na balkon Twój oko.
A na balkonie ty byłaś
I stałaś prawie goła,
Odziana tylko w z piór boa,
Wnet jesień się w wiosnę zmieniła,
I raptem jakby przez czary
Zagrały jakieś gitary,
Do wtóru im kastaniety,
A ja na Ciebie świeciłem
I tak się zapatrzyłem,
Tak zasłuchałem głęboko...
A gwiazdy i wszystkie planety
Też stały nad knajpą „Rococo”.
I było tak jasno, jak we dnie,
Więc latarnie gasły niepotrzebne.
I zaraz zrobiło się srebrnie,
Że nawet czarny kot śmietnikowy
Błyszczał w poświacie
gwiezdno-księżycowej.
A później zmieniłem się w nów,
Bo ty już zeszłaś z balkonu,
A ja nie chciałem w Twym domu,
Blaskiem zakłócać Ci snów...
Komentarze (21)
@Stella-Jagoda, gdy zwracamy się np. do Boga to
używamy.
Bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam.
@Stella-Jagoda, gdy zwracamy się np. do Boga to
używamy.
Bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam.
W wierszach nie uzywamy duzej litery w Twoj, Ciebie,to
nie list. Tak słyszałam :)Pozatym zmieniłabym :twym
na:twoim domu.
Sen? Romantyczny.
Pozdrawiam:)
Mmm jak romantycznie:) bardzo mi się podoba :)
Miłego dnia Michalku :*)
☀
"Odziana tylko w z piór boa"
w zastępstwie gwiazdki z nieba.
W śnie wszystko jest możliwe.
Idę zaraz w sen, bo czas najwyższy,
dobrej nocy życzę,
choćby w postaci księżyca:)