Sieroca dola
Spotykamy się co roku
chcę zapytać co do wzroku
zwłaszcza gdy się zdenerwujesz
to nad okiem nie panujesz
powiem tobie jak się dowiesz
mam nadzieję nie rozpowiesz
tik pozostał po przeżyciach
każdy ma coś do ukrycia
nastolatką wtedy byłam
gdy nas mama opuściła
długo ciężko chorowała
zanim z nami się rozstała
widok śmierci tak mnie przeszył
nikt nas wtedy nie pocieszył
usiedliśmy biedne dziadki
wokół śpiącej swojej matki
ojciec pierwszy może w niebie
teraz żonę wziął do siebie
gdy zamglone płaczem oczy
nic nie spały tamtej nocy
podnieśliśmy wzrok do nieba
chociaż jej nic nie dolega
nam wszystkiego było trzeba
a najbardziej chyba chleba
dzieci takie niedojrzałe
zatrwożyłam się o małe
czuły mocno więź ze sobą
lecz bezradne nic nie mogą
nie ma bliskich i nikogo
wyglądało bardzo srogo
jakaś dłoń nas stąd zabrała
i po domach rozdzielała
cios to znowu w moje serce
rozdzieleni w poniewierce
dzisiaj jestem urządzona
wojna moja zakończona
odnalazłam swoje bratki
bądź spokojna duszo matki
mamo jestem ich ostoją
zastąpiłam rolę twoją
koleżanki twarz jaśnieje
dziwnym blaskiem promienieje
mnie opowieść ta wzruszyła
jesteś piękna moja miła
w duszy sercu w całej sobie
napisałem wiersz o tobie
Komentarze (18)
poruszający wiersz. smutna prawda z dzieciństwa.
pozdrawiam :)
Mnie również opowieść wzruszyła.
Pozdrawiam niedzielnie ;)
Nic tak nie hartuje człowieka jak bieda.
Pozdrawiam niedzielnie.