Skrucha mordercy
Skrucha mordercy
Rozstrzelajcie mnie.
Tak do chorego bólu.
Do spazmatycznych drgań
martwego ciała.
Rozstrzelajcie póki nie wystrzelicie
wszystkich kul.
Napełnijcie mnie nimi tak,
żeby nie było śladu czystego ciała.
Żeby żaden fragment mojej skóry
nie mógł poszczycić się nieskazitelnością.
Należy mi się.
Jestem winny.
Spalcie mnie na stosie.
Niech płonie ogień,
dopóki nie zginie w nim
ślad po mnie.
Wypalcie mnie tak, aby nawet mój popiół się
spopielił.
Dorzućcie do płomieni
wszystkie moje ślady.
Niech nie istnieje.
Nie mam praw do życia.
Jestem winny.
Rozszarpcie moje ciało
tępymi nożami.
Wbijcie we mnie ostrza
jedno obok drugiego.
Tnijcie bez chirurgicznej powagi,
ale z chirurgiczną dokładnością.
Żebym w żadnym calu nie przypominał
człowieka.
Musicie to zrobić.
Jestem winny.
Jestem winny śmierci kilku tysięcy
uczuć.
Jestem winny.
Zabiłem je w sobie.
Zabijcie i moje ciało.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.