Skryte paradoksy
Masuję twardością końców kończyn
Rozlegam krzyk niewesoły by
Trwać po ludzku w nadludzkości 15,5
sekundy
I paradoksalnie gdy gwałtownie budzę się
Wykonawcze zasypiają pobłażliwie narządy
A czujny stan równości stępiony na 5
minut
Myśląc nigdy wtedy odpoczywam
O tym jak miło było bezlitośnie
Rodzę się znów na nowo
Tym razem na okres nieokreślony
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.