SMS-y do nieba
opowiadanie gwarowe
SMS-y do nieba
Idem w Dzień Matusi Świętej rano, raniućko
na Górke we mszy świętej ucestnicyć…
Dopadła mnie jakosi niemoc, przy krzyzycku
na Ubocy. Pytom piyknie Pon Jezusa w
niebie,
bo z krzyza go sjeni i stoi pusty, cobyk
tyz mogła jako bezboleśnie przebyć tom
dróge
o piątej rano…
Dychłak kwile i zaś idem cy racej sie
styrmiem w góre, dysc leje jak fras, a mnie
dziubie tu i tam…
Hej Boze! Kieloz to razyj wychodzilak tu do
Ubocy a dziś…. Wysłak cało zafucano
straśnie
dechu trudno było łapić… Na drodze cekała
na mnie Pani Tereska cyrwonym autkiem i
zawiezła jaz ku schodom do kościółka…
Dzięki wielkie! Bóg zapłoć syćkim co mnie
podwozicie na tom Świętom ofiare, a casem i
z powrotem du domu… Podwiezem paniom z
powrotem pedziała pani Tereska i otworzyła
kościelne dźwiyrze…
Wynagródź Panie Boze im syćkim za dobre
serce, ze widzom nos i zbiyrajom po
dródze
do kościółka.
Cęsto wysyłom do nieba przy krzyzyku te
moje SMS-y, a casem i po dródze, wartko
trafiajom pod Twoje nozki i jakosi
bezboleśnie dochodzem do celu…
Dzięki Ci Panie Jezu ze je wysłuchujes,
takiej niegodnej, prostej babiny jako jo,
co Ci sie ino popod nogi plące…
Komentarze (34)
Ale wzruszające opowiadanie. Serdeczności Skoruso:-)
Skoruso kochana żona czyta i beczy a że jest
góralką do Matusi zaś bieży.
a wis ty cośik sama na tem świecie nie jesteś i so
jesce ludzie co ci dopomogo a te łesemesy to jak ty
wysyłos bo i jo bem chciał se posłać dziki za tyn
wirsycek
Sympatyczny wiersz:)