sonet jesienny...
nad chmurą księżyc broczy w senności
otoce
układa obłok miękki pod stopy świtania
i wiatrem niby flagą na maszcie łopocze
by swoją szmerną stronę przed światem
odsłaniał
by milczkiem burą barwą układał się z
chłodem
którego jesień słotna w deszczu łez
powiła
gdy grad w ucałowaniach w uda pochwyciła
i jękiem cichej burzy dała swoją zgodę
na miłowanie nieba nie tylko przez
gwiazdy
lecz przez kropliste strugi padającej
cieczy
nie dając znać po sobie że to ją kaleczy
gdyż damą jest wyniosłą i dostojną
nazbyt
aby pochylać w tańcu z wiatrem listną
głowę
choć zmysły na karesy zwarte i gotowe
na polnych łanach...
...w łany zbóż się wślizgujesz
szczwanlisie
łapiesz w skrzydła pszeniczne warkocze
które zgrabnie natura utkała
każdy z nich na twych świstach łopocze
niby flaga na maszcie się wije
w śpiewnym rytmie tanecznie powiewa
a wraz z nimi czupryny liściaste
czeszą szumną melodią te drzewa
których wiotkie jak muślin gałęzie
tworzą niby kościelne organy
wietrze mistrzem tyś w swej wirtuozji
jestem tobą tak błogo zawiany...
Komentarze (16)
Z przyjemnością i podobaniem czytałam ten romantyczny
jesienny sonet. Pozdrawiam serdecznie, życzę
beztroskich chwil:)