SZALEŃSTWO
Najzwyczajniej biec po trawie
wieczornej,
Śmiać się do rozpuku, bólu brzucha.
W tej gonitwie śmiechu głośnej,
nieznojnej,
Pocałunku gdzieś przypadkiem poszukać.
Zwolnić lekko, lecz bez zatrzymania.
Nadal śmiechem spoglądać w swe oczy,
Pośród wzajemnego nóg potykania,
W końcu paść i całując się, toczyć.
i toczyć i toczyć i toczyć...................
autor
ROZTRZEPANA
Dodano: 2005-06-02 08:27:35
Ten wiersz przeczytano 566 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.