Ulewa
Ciemne myśli, pusty wzrok, noc bez snów,
zawieszone w odrzuceniu wschody słońca.
Chwila smutku szary ranek budzi znów,
dzień w zwątpieniu zdaje się już nie mieć
końca.
Więc wychodzę z tą ulewą słonych kropel,
z parasolem tak dziurawym z bezradności.
Twarze obce patrzą dziwnie ze swych
okien,
pełne fałszu w swojej ludzkiej
złośliwości.
Nie spoglądam już za siebie bo nie
warto,
przyszłość taka, jaka przeszłość przecież
pustka.
Głupie życie znów zagrało swoją kartą,
grymas bólu na spragnionych ciebie
ustach.
Dziur w chodniku jest tak wiele, ach jak
wiele,
mijam wszystko obojętnie wolnym krokiem.
Gdzieś w oddali znana piosnka
przyjaciele,
sama nie wiem z moich czy też obcych
okien.
Komentarze (18)
Poszedłem za przykładem malanii i przeczytałem na
głos. Świetnie się czyta, świetnie się interpretuje.
Piękny wiersz, piękny w swoim smutku z cudownymi
deszczowymi metaforami.
Pozdrawiam. (+)
Przeczytałam na głos - świetnie się czyta,tak płynny
wiersz, tylko tu:"...dzień w zwątpieniu zdaje się nie
mieć końca..." dodałabym już, bo załamał się rytm.
Dla mnie, to Twój najlepszy wiersz, oddający nastrój
przygnębienia i samotności, ale z odrobiną nadziei...
Pozdrawiam Cię serdecznie:))
Urzekający smutek tego wiersza, ma bardzo ładną
melodykę, która rozwija się z kolejnymi strofami.
Pozdrawiam, podoba mi się :)