Upalnie
Upał położył dłoń na tafli,
pieści jezioro oniemiałe,
biesiadujące mewy nakrył,
bąki podrażnił rozbzyczane.
Soczysta zieleń brzegów zbladła,
tracąc na zawsze żywy odcień.
Żar niemal kipi, parzy z nagła,
z pastwiska ryk żałosny doszedł.
Gęste powietrze drży od skwaru
w skoszonych łąkach i na szosie,
nagie polany w ogniu całe,
palony żywcem skwierczy złocień.
Drzwi pieca zatka noc kotarą,
by je raniutko dzień otworzył.
Otul mnie ciepłem swoim całą,
wśród najcieplejszych lata drożyn.
Komentarze (45)
jeśli otuli to można spłonąć...
Piękna, zaczarowana poezja.
:)
Dziś mnie trochę "upał" przytłoczył, mimo to zajrzałam
jak zobaczyłam tytuł. I nie żałuję:) Bardzo przyjemny
wiersz . Pozdrawiam!
Czytając czułem się jak Janko Muzykant zamknięty w
piecu na 20 zdrowasiek:)))
Ufff jak gorąco, pufff jak gorąco!!
Dotyk ukochanej osoby jest gorętszy od najbardziej
upalnego dnia. Piękny wiersz.
Jeszcze goręcej mi się zrobiło... Uśmiechy ;D
Umiesz pięknie oddać koloryt i letni nastrój,
pozdrawiam Stello
Uff! Ależ się zrobiło gorąco! Pozdrawiam!
gorące lato ... pięknie plastycznie oddałaś cały urok
tego lata ...
pozdrawiam:-)
Stello zawsze lubiłam Twoje wiersze, za piękne
metafory i obrazy. No i za coś jeszcze- kocham te
miejsca, które opisujesz:) Piękny wiersz:) Pozdrówka:)
Widzę obraz tego upalnego dnia, jaki namalowałaś, a
nawet go czuję.
Pozdrawiam
:)
Witaj. Dołączę do komentarza smutnej. Pozdrawiam
Palony żywcem - w tym miejscu poczułam pragnienie, to
się nazywa chyba podświadomość podprogowa.
Jak zawsze piękne spojrzenie..
Tym razem aż kipi żarem lata:)
Pozdrawiam.
dykcyjnie i z uczuciem:)