Urlop w górach
c.d. "W Kopytkowie"
Kto chce swoje blade ciało
móc wygrzewać na Riwierze
jedzie zawsze w ciepłe kraje.
Urlop z pracy w lecie bierze.
Kopytkowie wręcz odwrotnie.
Jadą tam gdzie mróz i śniegi.
Oni zimę uwielbiają,
sanki i narciarskie biegi.
Ciotkę biorą razem z sobą
(kota z wujkiem zostawiła)
Będzie zjeżdżać na saneczkach.
Sport zimowy polubiła.
Tropik z dziadkiem pozostanie.
On nie lubi mrozu, śniegu.
Ciepłolubne życie wiedzie
na podusi w swoim domu.
Sąsiad Janek też nie jedzie.
Ta wyprawa nie dla niego.
Musi zająć się robotem.
Coś ostatnio mu rdzewieje.
Dzisiaj właśnie jadą w góry,
gdzie przez cały rok jest zima.
Kufry, torby spakowane.
Zew przygody ich porywa.
Już taksówka na nich czeka,
która wiezie na lotnisko.
Dziadek macha im z daleka.
Duży bagaż! Czy to wszystko?
Mama z tatą wzięli narty
by szusować gdzieś po zboczach.
Maciek z siostrą biorą sanki
aby zjeżdżać po poboczach.
Czy samolot to udźwignie?
Tyle rzeczy wiozą na raz.
On jest wielki. Tylko śmignie
i na miejscu będą zaraz.
I już lecą, lasy, pola...
Piękny widok jest z wysoka.
A dzieciaki zachwycone,
myślą tylko o obłokach.
Mama z tatą samolotem
w zeszłych latach już latali.
Lecz dla dzieci jest nowością
taka podróż pod chmurami.
Stewardesa bardzo miła,
soczkiem ich poczęstowała.
Podróż ta się będzie śniła.
Wiele wrażeń dzieciom dała.
Gdy wysiedli u stóp góry,
zima ich tu przywitała.
Dużo śniegu, jakie zaspy!
Do zabawy doskonałe.
W górskim domku zamieszkali.
Przy kominku ciepło, miło.
Puzzle sobie układają.
Co im będzie dziś się śniło?
Noc zapadła, ciemno wszędzie.
Za oknami jest śnieżyca.
Sypie śniegiem, co to będzie.
Wiatr porusza okiennice.
Jakoś dziwnie się zrobiło,
brr... pomrukiwania nocą?
Ktoś się skrada? Co to było?
Ślad na śniegu? Ale po co?
Tata uspokaja dzieci:
- To się przecież w górach zdarza,
że do domku w czas zamieci
głodny zwierzak się podkrada.
Noc minęła, śnieg jest taki,
że na sanki chęci mieli
i rodzice i dzieciaki.
Ciotkę także z sobą wzięli.
Po obiedzie będzie konkurs,
każdy swoją kulę toczy,
i bałwana tu stawiają.
Nos z marchewki, z węgla oczy.
Dni mijają im przyjemnie,
bo pogoda jest słoneczna.
Gdy rodzice są na nartach,
Maciek z siostrą na saneczkach.
Taki urlop wszystkich cieszy.
Ośla łączka dla dzieciaków,
zjazd na nartach i zabawy.
Sedno tych zimowych smaków.
autor:Teresa Mazur
Komentarze (39)
Czy nad morzem to, czy w gorach,
dzien sloneczny, czy dzien bury,
Kopytkowe dzieci znajda
to co sie nazywa frajda! :)))
U Ciebie Tereniu zawsze wesolo. :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję Kochani za waszą tu obecność.
Serdeczności na resztę tygodnia.
Kolejna udana wyprawa dla dzieci z Kopytkowa.
Pojechałbym choćby zaraz. Tylko praca, obowiązki itp.
Bardzo ładnie napisany wiersz. Pozdrawiam serdecznie
:)
ja też lubię podróże i ciepłe klimaty ...wiersz bardzo
fajny ...
z paszportem covidowym
Zimowe atrakcje, a u nas czerwiec zaczął słonkiem
cieszyć...
Pozdrawiam serdecznie...
Z zaciekawieniem jednym tchem czytałam. Pozdrawiam
serdecznie:)
Zachęcający obraz urlopu w górach - wszyscy
zadowoleni, czynny wypoczynek, radosna atmosfera.
Czytałam z przyjemnością, choć przyznam, że wybrałabym
się chętniej nad morze, może nawet zimą, i to
niekoniecznie do ciepłych krajów :) Ale nad morzem
dzieci z Kopytkowa już były, więc góry to dla nich
większa atrakcja :)
Pozdrawiam serdecznie.