Urlop gra...
Nareszcie urlopik...
W prawdziwym stylu
Na łonie natury -
Mazury!
Od rana kawka, rybka na grillu,
Piwko się pieni
I muzyczka "na całego,"
Wypoczynek przebłogi...
Nagle ktoś krzyknął z pontonu:
Hej tam! Kolego?
Dobił do brzegu i stanął na nogi.
Licho tu pana przyniosło,
Ucisz natychmiast ten jazgot...!
I chwycił "wymownie" za wiosło...
Ależ sąsiedzie, rzekł "muzykalny"
Cóż tak do krzyku skory...?
Tu płynie piosenka, rytm życia,
Nie warczą jakieś traktory.
To relaks, uspokojenie...
Do diabła...! Jęknęło z brzegu
westchnienie.
Wszędzie ta sama zmora,
Jak masz sąsiada... potwora!
Julian Niestoruk
Komentarze (16)
:) uśmiech przed snem , to lubię , bardzo lekko
napisany, szalenie mi się podoba pomysł, pozdrawiam
serdecznie