Wspomnienie o Ewie Demarczyk
Na drewnianych deskach znów stoję,
nie rozpoznaję siebie.
Czy jestem człowiekiem, kukiełką,
marionetką?
Niewidzialna ręka szarpie mną za
sznureczek.
Wąski korytarz przed moimi oczami,
Prowadzi do biura urzędniczego.
Maszyna do pisania, pusta filiżanka,
Tlący się papieros - nikczemna zabawa.
W mroku kotłowni, pod moimi stopami,
Palacz o świcie rozpala ogień.
Miły człowiek, uśmiechnięty,
Codziennie rano spotykam się z nim.
Słowa, muzyka, śpiewana poezja,
Perfekcja dźwięku, idealne wykonanie.
Wymagająca, surowa, bezwzględna,
W codziennym życiu cicha i skromna.
Bezsilna wobec śmierci, odeszłam,
Pozostawiając pustkę i żal.
Łzy, ból, wspomnienia - to wszystko,
Co po mnie pozostało na ziemi.
Muzyka żyje, patrzy w ludzkie twarze,
Budząc w każdym inne uczucia.
W ciszy dźwięków wciąż słychać moje
wołanie,
Echa przeszłości, niczym tchnienie.
Autor wiersza Damian Moszek
Komentarze (1)
Piękny wiersz w hołdzie piosenkarki. Ślę moc
serdeczności i uścisków:)