wygasłe
Gaśniesz mi w ręku,
jak jesień tłumaczysz żegnając w
pośpiechu.
Listy wyszywasz nocnymi szeptami,
w kalekich ptakach pozostawiasz znaki.
Każesz się szukać, tląc się zaświatem,
a jednak płyniesz do mnie
i deszczem,
i wiatrem.
Gaśniesz mi w ręku, milkniesz w burzy
okrzyku.
A później budzisz się we mnie znów
po cichu.
Sadzą i dymnym poruszeniem wybiegasz
boso,
a ja Ciebie szukam
dniem,
nocą.
Karmisz mnie, a potem głodzisz,
mirażem tłumaczysz
i wiem, że nie zostaniesz,
bo ja kocham kiedy odchodzisz.
Komentarze (21)
Pięknie...:-)
Tak. Co zgasło z pewnością nie wróci. Trzeba podjąć
inny temat, inne losy będą nas odwiedzać.
Tak. Co zgasło z pewnością nie wróci. Trzeba podjąć
inny temat, inne losy będą nas odwiedzać.
Ciekawy tekst i forma wiersza, ale tematyka mnie
zaskoczyła...; pozwól więc, że zinterpretuję po
swojemu :)
Pozdrawiam!
Niezwykly wiersz pozdrawiam
Piękny wiersz, Leno.
Dobrej nocy.