Wyjechalam do Ameryki
Dalej nie moge spac,dochodzi dwunasta w Polsce szosta rano.
Przed laty do Ameryki
nie przyjechalam sama.
Najmlodszego syna
i meza ze soba zabralam.
Na lotnisku powitaly
mnie-mama i siostry
z rodzinami.
Ktore tu juz byly.
Mieszkanie wynajely,
ladnie urzadzily .
W Polsce -corka i syn
w mieszkaniu zostaly.
Nie mogly razem jechac
wizy nie dostaly.
Syn mial osiemnascie lat
uczeszczal do szkoly.
Corka trzy lat starsza ,
wtedy studiowala.
Pomagalam dzieciom,
obiecalam ze ich zabiore.
Lecz po krotkim czasie,
stracilam nadzieje.
Mlode zostaly same
i narozrabialy.
Za rok to swoje rodziny
i dzieci juz mialy.
Komentarze (37)
Samo życie...tak bywa Halino i abyśmy zdrowi byli:)
pozdrawiam serdecznie
Halinko takie życie, czasami musimy wybierać, a nie
wiemy jak. Pozdrawiam
Rozłąka niesie za sobą konsekwencje, jednak nie ujmuj
tego,że dzieci narozrabiały - cisz się tym, że
zostałaś babcią:)Pozdrawiam ciepło:)
Samo życie, pozdrawia:))
życie na obczyźnie bez dzieci to smutne
pozdrawiam,życzę szczęśliwego powrotu
po prostu samemu ciężko żyć, pozdrawiam :)
Piękne, poruszające wyznanie Halinko. Życzę
szczęśliwego powrotu.
Pozdrawiam serdecznie. Miłego dnia.