*z dymem
Igra ogień w jaskini,
obłąkańczo, po ścianach.
Tu podskoczy, tam zginie,
nie rozświetla, a spala.
Igra ogień na ścianach,
dymem gryzie sumienie.
Nie rozświetla, a spala,
serca nim nie ogrzejesz.
Gdzie mrok zgniata ciemności,
tańczysz w transie z cieniami.
Wieczna czerń cię prowadzi,
i nic w niej, nic poza nią.
"Niech się wreszcie ulotnią:
wina, ból i cierpienie!
Z dymem, w niebyt, pochodnią!
I mnie też w proch niech zmienią!"
Powiedz tylko, dlaczego -
szczerze, przede mną, sobą:
TY w straceńczym fandango,
a - czyje - oczy łzawią?
Kri, dziekuję za inspirację.
Komentarze (19)
Taka trochu platońska ta jaskinia.
Wiersz...niezwykły i poruszający...bardzo mi się
podoba styl :) Pozdrawiam ciepło
Obrazowo i mrocznie.
Obrazowo. Czytając poczułam klimat wojny. Pozdrawiam
autorkę.