żadna nie hańbi?
stoję na ulicy
uprawiam zawód miłosny
przeszłam zawód miłosny
przychodzę zza wód miłosnych
szukam przynęty
choć może to ja jestem przynętą
paskudnym robakiem
obślizgłą gąsienicą
obrzydliwym pasożytem
przynęta
opadła na dno
w ciemność
autor
splodzonazgrzechu
Dodano: 2008-04-28 18:39:03
Ten wiersz przeczytano 570 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Dosyć takie smutne... aż prawie się wzięłam i
wzruszyłam.