Żona poetka
Ot, zwykła, stara, durna baba,
znów ślozy leje, gdy wiersz czyta,
znowu do siebie będzie gadać
i nic nie mówi, gdy ją pytać.
Z dziwnym uśmiechem łzy ociera,
gapi się w okno zamyślona...
I znowu będzie trudno teraz
do normalności ją przekonać.
Dziecko pogłaszcze roztargniona,
rozbitą szklankę zignoruje
i bombonierkę gdzieś schowaną
wyciągnie, wszystkich poczęstuje.
I tylko nocą, przytulona.
szepnie, gdy myśli, że nie słyszę:
Inni nieważni. Ty kochanie,
na moim sercu wiersze piszesz.
................................Mąż
poetki
Komentarze (11)
Mąż poetki to ma przechlapane...Żartuję. Cudnie
oddalaś kwintesencję naszego "żywota poczciwego". A
najważniejsze, że koniec końców ów mąż liczy się
najbardziej.
Prześliczny wiersz, pełen ciepła i dystansu do samej
siebie. Dla mnie super!
a ślozy leje sercem szczerym, taż starczy w nim dla
Józka miejsca, ta czego Ziuk Ci tam marudzi, ta czemu
rymy Ci paskudzi?
Cmoknij w łysinkę spokój będzie.
Nie najstraszliwsza taka żona, jeżeli i tak mąż jest
dla niej najważniejszy... a że czasami trzeba ją
ściągać na ziemię... :) Ola
wiersz bliski każdemu z nas...pozdrawiam
Pięknie Cie poniosła wena!! Cięęężko być mężem
poetki!!!
:) Obraz slowem namalowalas idealnie...
Podziwiam. Pozdrawiam:)
Urzekła mnie Twoja historia:-) Dobrze uchwycony obraz
kobiecej sentymentalności i wrażliwości:-)
Hhihi jakbym siebie widziała,
pozdrawiam
Tutaj pod tym nickiem można być pewnym, że znajdzie
się coś, co ma ręce i nogi...gratuluję...!
zamiast porzekadła - bodajbyś cudze dzieci uczył -
powinniśmy straszyć ... bodajbyś miał żonę poetkę :)))
Miły wierszyk i bliski mojemu życiu ...