Zwyczajne spotkanie
Pod kopułą błękitu skrawego
dogonić chciałam dzień
Niewiadomy, elastyczny, głęboki
ten który dopiero się zaczął
Spotkanie nastąpiło nagle
Nawet nie zdążyłam pomyśleć
że może mnie dopaść ten traf
Szłam na wprost przyszłości
nieświadoma przyszłego szaleństwa
Luksusowe słońce ogarnęło
mnie blaskiem (czasem jest dla
wszystkich)
Niespodziewanie utkwiłam wzrok
w postaci
i te oczy których całe życie nie zapomnę
Chciałam się nasycić
żeby mieć na zapas
Mściwe życie
nie pozwala na długie spektakle
kilka słów i w drogę
Takie zwyczajne spotkanie
rezygnacja wzrasta do zenitu
Niepokój i smutek
kołysanką na wieczór
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.