** SPACER DOLINĄ MIŁOŚCI **
Szliśmy wsłuchani w milczenie,
gdy spotkała mnie wena.
Przyniosła zieloność drzew,
myśli wyrwała z uśpienia.
Popłynęła zakolami rzek,
wśród starych mogił siadła.
Z malowniczego kościółka
niepowtarzalny nastrój skradła.
Wyostrzyła węch i słuch,
otwarła serce i oczy.
Pod parasolem nieba
poczułam jej ciepły dotyk.
Upiła nas jak grzane wino.
Spadła w serca szczęścia deszczem.
Wśród wąwozów, drzew korzeni
modliliśmy się o jeszcze...
Skłonił się przydrożny krzyż,
co mu ciężar lat przeszkadza.
Teraz wiem, że z weną czasem
melancholia moja chadza.
Komentarze (3)
To był prawdziwy spacer Doliną Miłości, a wena
pochłonęła nas całkowicie ;)
Dzięki Wam - przypomniałam sobie; jak dobrze, że ktoś
jeszcze ma czas, aby zajrzeć do archiwum...
Poziomko i sturecki - pozdrawiam ciepło :)
Cudnie opisany spacer, znów za stureckim tu przyszłam
- warto go śledzić, bo widzę, że piękne wiersze
odkrywa :>>>>>
Opowieść o magicznym spotkaniu z weną, które otworzyło
serca na piękno natury i emocji.
(+)