Artysta
W samym sercu miasta,
szeroką ulicą podąża szary tłum,
celem wszystkich złota lub srebrna moneta
brzęcząca w zakamarkach najgłębszej
kieszeni,
każdy chce być na środku kolumny,
biegnie tratując innych,
robiąc dobrą minę do złej gry,
obok ukryty za drzewami, wąską ścieżką
snuje się on,
sterczący włos, brudna koszula,
w ustach pędzel, a w dłoni kawałek
płótna,
dla przyjaciół Artysta,
dla obcych Dziwak,
z pozoru ostoja spokoju,
nieobecny, zamyślony wzrok,
głowa w chmurach,
wewnątrz gorąca jak wulkan dusza,
promieniuje lawą ognistych uczuć,
snuje się wśród ciszy nieskażonej
przyrody,
jego celem dokończenie Dzieła,
to największy Skarb życia,
zerka na szary tłum,
nie rozumie,
oni wypatrzyli Artystę z daleka,
machnęli ręką i popędzili w stronę złotych
drzwi.
Komentarze (17)
ja nie lubię tłumu.
Tekst nieobojętny dla czytelnika.
Zwykle lubimy się utożsamiać z podmiotem lirycznym, a
tu możemy wybrać... jesteśmy w tłumie albo podążamy za
artystą... Bardzo ciekawy szkic. Pozdrawiam
serdecznie.