brak
Chciałabym wykrzyczeć to co w sobie teraz
noszę. Chcę się pozbyć tego i pożegnać.
Będę z dumą patrzeć jak ucieka ode mnie.
Może to źle, a może i dobrze, bo wreszcie
będzie długo oczekiwana przeze mnie święta
cisza.
Chciałabym, aby teraz, w tym właśnie
momencie mnie przytulił i zrozumiał mą
rozpacz, i tęsknotę, utrapienia.
Wszystko co przeżyłam już minęło, lecz ja
jeszcze to czuję, bardzo się boję.
Nawet sama siebie czasem nie rozumiem i
pragnę wydrzeć się ze szponów kłamstw, i
obłudy.
Bardzo to przeżyłam.
Ja cierpię!
Marzę o kimś kto zrozumie co mnie dręczy.
Szukam, szukam i znaleźć nie mogę, żadna
osoba nie jest dla mnie wyjątkowa.
A to dlaczego się tak dzieje?
Dlaczego nie słuchasz mnie i uciekasz...
A kiedy spotkałam właśnie go...
on ucieka, bo boi się tego co chcę mu
powiedzieć (przed mym obliczem i całym
stadem myśli).
Dlaczego nie mam przyjaciela?
Czemu uciekacie ode mnie i nie pozwalacie
mówić, mówić o tym co jest ważne, a nie
banalne.
Może wyda Ci się śmieszne, lecz świat nie
jest ideałem, a ludzie nie są tacy jakimi
chcemy, ażeby byli.
Więc przytul mnie do siebie i okaż swą
prawdziwą twarz.
Komentarze (3)
Piękne słowa, tylko trochę trzeba się przez to
przekopywać.
Bełkot spod pióra egzaltowanej nastolateczki.
Tak trudno jest..razem być ze sobą...a jeszcze
trudniej znaleźć sens i zrozumieć..+