Ciemna strona księżyca
Rankiem łysy rogal po nocnych wojażach,
czerwony jak cegła, wskoczył do jeziora.
Wcześniej w krowim placku jak pies się
wytarzał,
bo mu nie zagrało coś tam w feromonach.
Popłynął za rzekę z nudów na melinę,
świsnął Charonowi obola na łódce
i schlał się bon vivant najpodlejszym
winem,
gdyż bardziej w owocach gustuje niż w
wódce.
Kac męczy okrutnie jak goście nie w
porę,
więc odsypia biedak, leży i się byczy;
i wisi to jemu zwiędłym kalafiorem,
co o nim napiszą tak zwani lirycy.
Komentarze (78)
Orany!
Kac - morderca nie ma serca :-)
Ale dynda mu to kalafiorem, poratuje się jeziorem :-)
Kapitalnie napisane! :-)
Pozdrawiam ciepło :-)
Kac minie i znów do gwiazd wypłynie choćby na winie
:)))
Świetnie z wyobraźnią i polotem napisany
wiersz...przeczytałam z uśmiechem :) Pozdrawiam ciepło
Arku i życzę miłej soboty :)