Czerwiec
w czerwcowe popołudnie w moim ogrodzie
nie słychać wojny czy polityki
króluje słońce i białe wino
letnia sielanka kanikuły
brzozowe liście cieszą się wolnością
wysokie trawy kuszą flirtem
dziewczęce bluzki niedopięte
nieprzyzwoicie epatują młodością
w swawolnym tańcu wiją się bachantki
fruwają na wietrze barwne wstążki
na skroniach wianki z polnych kwiatów
nad głowami rój motyli
gdzieś w oddali przy strumieniu
pośród żabiego rechotu
skryta w wiklinie rusałka
zalotnie puszcza do mnie oko
i znów jestem młodym chłopcem
wszystko jest świeże i tajemnicze
serce pulsuje mocnym rytmem
moja myśl jasna a cel określony
Komentarze (21)
Masz dobre oko do bachantek :)
Ogród jak z bajki. Myślę że wielu z nas chciałoby
spędzać tam w takiej sielance beztroski czas.
Wiersz potrafi rozmarzyć zabierając go inny świat.
Pozdrawiam.
Marek
Pięknie, anielsko, z podobaniem przeczytałem,
pozdrawiam serdecznie.
To wspaniałe móc się oderwać od tych wszystkich
okropieństw, którymi karmią nas każdego dnia wszystkie
media...też mam swój mały raj na ziemi, chociaż nie
obyło się bez wojny, którą musiałam wypowiedzieć
ślimakom...na szczęście wszystkie roślinki i kwiaty są
już bezpieczne, a ja mogę znów cieszyć się ich pięknem
:) Pozdrawiam :)
Sielski obrazek, jakbym przeniosła się w czasie,
pozdrawiam :)
Jest tak anielsko, chyba Ci się przysnęło.