Dla żony
już czuję cięgi na plecach moich .. gdy żonka .. to przeczyta ..kto mnie obroni ..
Chciałbym napisać poemat o żonie
gdy mówię
nic nie dociera do niej
z wyglądu
delikatna jak motylek
unosi ją zefirek
miła
jak pluszowy niedźwiadek
a gdy się zbliżam
wstępuje w nią dziki zwierzaczek
gryzie drapie
parska jak koń
bez bata nie podchodź
bo wierzga jak on
a w towarzystwie
to perska kotka
da się pogłaskać
włos ma niczym szczotka
uśmiechnięta jak promyk słońca
elastyczna jak trzcina
lekko się wygina
nie złamie jej halny
który drzewa wyrywa
a gdy do domu wrócimy
na kolacje
piętro niżej wysyła
by zaoszczędzić parę groszy
sąsiadka ma dobre serce
i się lituje
do śniadania zatrzymuje
prześpisz się i coś tam jeszcze
już mnie biorą miłe dreszcze
nie będziesz musiał o nic prosić
spójrz
piękna noc się zanosi
po śniadaniu wracam do mieszkania
a tu kopniak bez gadania
na czterech literach ląduje
pytam za co kochanie
to ona mnie zatrzymała
co za kobieta jakże wspaniała
miałeś po kolacji wrócić
teraz mogę ciebie
na pysk wyrzucić
powiedzcie moi złoci
jak długo mam żonę
o miłość błagać
a u sąsiadki mogę
nie tylko się wygadać
i nie muszę o nic prosić
to ona na rękach mnie nosi
a kiedy w zamyśle
pozew do sadu składam
żona kochana
powiada
zostań to dobra moja rada …
Autor Waldi
Komentarze (33)
Dobranoc .. rano muszę wstać ..
by później dalej położyć się spać ..
Masz poczucie humoru Waldi,
ale lepiej by Twoja żona wiersza nie czytała, bo się
skończy kontakt z sąsiadką:))
Dobrej nocy życzę, radzę docenić Motylka :)
Takie są uroki życia w małżeństwie.Z humorem ale
rzeczywistość sie też wkradła.Wiersz mi się
podoba.Pozdrawiam:)