Dwa takie sobie limeryki
Gdy upadła raz korporacja z Warszawy
liczyli wszyscy choć na superodprawy.
Lecz pan prezes był straszny sknera
do tego oszust jak cholera.
Dostali więc po pączku i kubku kawy.
Woźnica z Mosiny na konia był zły.
I wciąż bił go batem aż rzekły mu psy :
Niejeden już szybciej pojechał
kiedy bata tylko zaniechał
koń to nie baran a osłem jesteś ty.
Komentarze (18)
...takie sobie ...dobre.Pozdr.
super :) pozdrawiam
oba bardzo dobre.
pełen uśmiech. pozdrawiam :)