Garbata Kostucha
Garbata Kostucha
przyszła po mnie dziś
błagałam o litość,
ja bardzo chcę żyć!
Owiana czernią,
w ręce topór miała,
koścista była
i bezlitośnie się śmiała.
Dookoła zgasły światła,
zimna fala mnie omotała,
chciałam krzyknąć-nia mogłam
ze strachu zemdlałam...
Wtedy uniosła mnie,
jakbym była niczym,
bo właśnie nim się stałam
umarłam...
i jako nic
do przeznaczenia dotarłam...
autor
nastolatka
Dodano: 2005-01-12 18:35:23
Ten wiersz przeczytano 650 razy
Oddanych głosów: 19
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.