GDY BIAŁE W BIAŁYM KONA
Dla Ciebie
GDY BIAŁE W BIAŁYM KONA
i marzę i nie mam twojego huraganu gniewu
gdy gonił
tak bliski w skowycie najwyższym tonie
serca
a teraz białe nasze w białym kona i nic nie
ma cisza
to dusza krwawi na tysiące rozłożona
cała
w płynnych zdrojach kryształowo czystych
wyrastał on najwyższy z ogni purpurą
gładzony
gdzie uczucia wszystkie zniewala i pali
zasłania Anioł skrzydłem i poprawia z
czułością
myśli rozkłada ułożone w wachlarz wzór
ideału
nie pawie a łuk tęczy patrzy żywymi
gwiazdami
jęzor miłości rozpala poemat życia
wyroczni
to nic...że w czarne wszechświata wpada
zaciemnienie
nie mogąc żyć bez tajemnicy niezwykłości
drży cała wtedy czujesz by ją dostać a się
oddala
bo gdy nie krzyczysz sobą to jakby cała
światłość
poszybowała w odmęty szarości nijakie
zostań! bo brudne wody wciągną więź i życie
w bagno
serce moje jak gałąź odcięta od drzewa
rodzaju
dusza znika z tęsknoty za całością ognia
a diabeł cieszy się i do nas szelma mruga
Łódź,30.11.2008 ula2ula
Komentarze (18)
Piekło i niebo płonie w Twoim wierszu. Lubię takie
wulkaniczne wołania.
Dziękuję za wiersz
Pięknie jak zawsze na dobranoc" Cie czytam" i warto
zawsze czekać...na kąsek z najwyższej półki.