Hazard s
No dobra, nie wytrzymałem ale to wina Broni z Kanady.
Szły konie po betonie, twarz spiekły
rumieńce,
Fortuna kulkę toczy, mknie nad
przegródkami.
Jej bieg szalony śledzę mętnymi oczami -
jak rażony hipnozą wzrokiem za nią
kręcę.
Kieszenie pustką zieją, poszły też
żetony,
ruletka bezlitośnie z banku szmal
zabiera.
Z zawstydzeniem unikam kpiący wzrok
krupiera -
gdy mnie cynicznie żegna - bój na dziś
skończony
Obrączka lśni w lombardzie, konto
wyczyszczone,
samochód wraz z laptopem zastawione
leżą.
Najgorsze jest jednakże że straciłem żonę
-
że dzieci moim słowom dawno już nie
wierzą.
Wiem! (?) Pożyczę coś z banku, zagram raz
ostatni,
i wyjdę odegrany z hazardowej matni.
Macie może pożyczyć parę groszy???
Komentarze (17)
Hazard- to choroba- trzeba się z niej leczyć ( choc to
też mało skutrczne jest)
Mamy. Dla peela wszystko. Najważniejsze -
kończ waść z hazardem,
daj nałogowi
odpowiedź hardą.
Wiersz dobry, na plus :)