Hokej na trowie
opowiadanie gwarowe
Hokej na trowie
W nasej robocie mielimy straśnie
fajnego dyrektora, choć z tyj drugiej
parafii... Opowiadoł nom nieroz chojco, bo
robota była cięzko i mozolno coby nos
od tego nerwowego napięcio choć na kwilke
oderwać. Bocem do dziś rózne jego pomysły i
moje tyz... Trza było na wiesne gnój
ozkidać po polak, w som roz cas na to, bo
zanosieło się na dysc , a tu wolnego nie
było ani dnia. Jakoz tu zrobić myślem se,
cy mnie tyz dyrektor zwolni, pogoda w som
roz... a jak nie zwolni...
Wchodzem do gabinetu dyrektora, coby go
piyknie popytać o wolne a tu jak na
złość przyjechała jakosi komisja z
województwa. Coz tu wartko pedzieć myślem
se dyć gnój musem ozkidać, coby choć krapke
pomóc ojcu. A powinnak zostać na tyj
komisji jako zastępca dyrektora. Co fces
pyto się dyrektor. Przysłak wos pytać
dyrektorze cobyście mnie zwolniył choć na
pore godzin, bo mome mec w hokeju na trowie
jak nie przyde to bedom cekać... Syćka na
mnie patrzom i dyrektor tyz jaz ocy syroko
otworzył, ale ze som był sportowcem
oldbojem to mnie zwolnieł. Rano na drugi
dzień już cekoł na mnie i godo coś to
wcora fciała ode mnie ,bo nie bardzo wierze
w to cok słysol... To cok miała pedzieć
przy tyj komisyji ze twój zastępca będzie
gnój ozrucoł na polanie, duzo sie ta nie
różni moze ino telo ze nima bramek.
Komentarze (16)
Teraz wiem ,gdzie chłopaków z lodowiska zatrudnić, jak
im się lód stopi. Dobrze ,że bramek nie trzeba-
wydatków mniej.:))
Oj, masz główkę!