Hymn o miłości
w świecie gdzie objęcie i tulenie
to raju uliczki a pocałunek jest
hymnem i godłem
sam się w miłości
do Ciebie uwiodłem
pragnieniem się stało
sobą ucztować
wzajemnością popijać
oddechem spojrzeniem
myślą całować
dotykiem najczulszym
się nigdy nie mijać
uśmiech za uśmiech
powrotnie darować
bliskością owijać
usiąść na kolana tęsknoty
by usta do ust
warg delikatne szczebioty
umilkły w końcowym
stadium objęcia
miłości tej naszej
nie do ogarnięcia
jak utęskniona wieczność
upragnione zdrowie
jak szczerość gdy spowiedź
żeby aż
żeby nas
cały świat
pchał ku sobie
tą ulotną bycia chwilką
zamknij raz jeszcze oczy i patrz
niech nas czułość zamroczy
gdy szczęściem skąpani
do uniesień swych granic
rozczulić się swoim zachwytem
czyż to uczucie nie jest znakomite
stając się naszym tu i teraz
jeszcze wczoraj zaczynając od zera
by już tylko pragnąc witaniem słodzić
ucieczką świadomości
by móc sobą pościć
pragnieniom zaszkodzić
gdy jedno bez drugiego umiera
gdy wołaniem opera
a w tytule obraz miłości
finałową arią podziwianą
piosenką gdy refrenem
Tyś cała w urokliwości
Dziś me niebo podpierasz
Komentarze (35)
Doskonale znam ten stan, na duże Tak, pozdrawiam.
To znaczy że zachwycam się tym stanem zakochania ze
jestem zakochany w byciu zakochanym
Również z przyjemnością przeczytałem. Nie chcę
dokuczać, tylko piszę co myślę. Uwiedzenie samego
siebie, to w wyniku seks z samym sobą. Na pewno o to
Tobie nie chodziło, prawda? Więc trochę niefortunne to
sformułowanie.
Pozdrawiam serdecznie.
"sam się w miłości
do Ciebie uwiodłem"- a to jest ciekawe zdanie.
Ale ładnie
Miło przeczytać
:)
Pozdrawiam Autora.