Kinszasa
Dla wszystkich czytających moje przygodowe wiersze :)
Kinszasa (dawniej Léopoldville) – jest to
stolica i największe miasto Demokratycznej
Republiki Konga i drugie największe miasto
Afryki, po Lagosie w Nigerii, położone na
południe od równika. Liczy ok. 9,5 miliona
mieszkańców. Kinszasa leży w zachodniej
części państwa nad rzeką Kongo, w dość
niewielkiej odległości od stolicy Republiki
Konga – Brazzaville. 1881 – założenie przez
Henry'ego Mortona Stanleya
(Léopoldville)
Miasto jest uważane za najbardziej
niebezpieczne miasto Afryki. Współczynnik
zabójstw wynosi 112 na 100 tys.
mieszkańców. II wojna domowa w Kongu
spowodowała chaos, którego skutków miasto
do tej pory nie jest w stanie rozwiązać. Z
rozległych slumsów Kinszasy wywodzi się
wiele gangów, a kradzieże, rozboje, gwałty
oraz przestępczość zorganizowana są
powszechne(więc rozumiecie chyba czemu nie
za bardzo uśmiecha mi się tam jechać).
Miasto to jest obsługiwane przez port
lotniczy Ndjili, położone w gminie Nsele na
wschodnich krańcach stolicy. Kinszasa ma
połączenie kolejowe z Matadi leżącym w dole
rzeki Kongo.
Ale do rzeczy. Dostałem wezwanie od samego
dowódcy wojsk lądowych, że uprowadzony
trójkę dzieci. Podobno dokonała to
przestępcza grupa nastolatków, jakich nie
brakuje. Podrzucili filmik z żądaniami
okupu w złocie. Wygladali jak terroryści
trzymając noże na tętnicach przerażonych
malców.
Właśnie krążę dyskretnie w zaułkach mając
jak zwykle u boku dzielną jaguarzycę Łapę,
która też dyskretnie przemyka od cienia do
cienia. Kazano nie wszczynać alarmu i nie
używać broni, więc dlatego jestem bez łuku,
ale mam ukryty nóż w cholewie buta i kilka
noży do rzucania dyskretnie ukrytych za
pasem.
Po pół godzinie poszukiwań, natrafiłem na
ślady. Łapa błyskawicznie podjęła ten trop
i doprowadziła mnie do kryjówki
młodocianych przestępców.
Nagle usłyszałem złośliwy śmiech zza
pleców. Jaguarzyca warknęła, ja się
odwróciłem i ujrzałem młodocianego
gangstera z AK47 w rękach. Lufa była
wycelowana we mnie. Młokos przemówił do
mnie po angielsku jako tako.
Powiedział, że wyślę mnie w kawałkach
jako ostrzeżenie a z Łapy zrobi sobie
czapkę. Wykorzystałem moment jego nieuwagi
gdy zamknął oczy i rechotał. Ruchem ręki
dałem jaguarzycy sygnał co ma robić, a sam
wyszarpnąłem nóż do rzucania. Szybko się
zamachnąłem i nóż po chwili wystawał z
zakrwawionego ramienia młokosa. Karabin
upadł na ziemię, a jaguarzyca zajęła się
pozostałymi członkami gangu, którzy się
starali bronić pięściami.
Młodociany bandyta wyszarpnął nóż i
rzucił się na mnie. Powaliłem go w trzech
ruchach nadgarstka. Gdy młodzi gangsterzy
byli unieruchomieni na ziemi. Wezwałem
służby wojskowe i medyczne, które zajęły
się nimi. Dzieci odzyskały wolność, a ja
wdałem się w rozmowę z policjantem.
Jednak po chwili policjant zamienił się w
mojego nauczyciela geografii, który
powtarzał: - Odpowiesz mi wreszcie na to
pytanie, czy się całkiem zamyśliłeś?
W domu natychmiast zapisałem w internecie
tą przygodę, aby się podzielić nią z wami.
Jestem ciekawy, co na nią powiecie?
NIE REZYGNUJCIE Z MARZEŃ
to, że coś nie dzieję się akurat teraz,
wcale nie znaczy, że już nigdy nie
nastąpi.
All rights reserved
Dziękuję za wszystkie głosy, komentarze i cenne rady :) pozdrawiam.
Komentarze (39)
bardzo dobry opis miejsc w Afryce i Twoich przygód na
czarnym lądzie- z przyjemnością czytam;-)
Milo uczestniczyc w przygodach i poznawac Afryke.:)
Pozdrawiam Ciebie i Lape.:)
Twoje pokłady wyobraźni są nieskończone:)
Fajnie się czytało,
pozdrawiam:)
Kolejny fajny...
+ Pozdrawiam
jak zawsze super ..
jak zawsze przeczytalam z przyjemnoscia i podziwem dla
wyobrazni autora:)
pozdrawiam:)
Ty to masz prawdziwe przygody :)
Jesteś znawcą Afryki. Wielkie ukłony.
Podróże kształcą, nawet te wirtualne!
Pozdrawiam!