Malarz
Zmyjcie mnie z powierchni tak czystej oraz
tak białej,
zmyjcie mnie z powierzchni ostatecznie
doskonałej,
że kiedy kto się w niej przejrzy, zastygnie
w bezruchu,
aby wnet zostać zdmuchniętym niczym garstka
puchu.
Pchnij mnie w groteskowe formy
nieznanego universum.
Zrób tak, jeżeli uważasz,
że ma miłość nie ma sensu.
Zawrzyj mnie w centrum swych planów
naczelny strategu,
daj mi moc, a ułaskawię dezerterów,
zbiegów,
daj berło, a władcą będę światłym i
łaskawym,
co złe w duszy mej odejdzie gdzieś do
ciemnej nawy.
Pchnij mnie w szereg działań mężnych,
ostatecznych, niebywałych,
jeśli sądzisz, że w miłości
tkwi porządek doskonały.
Malarz postać pewną rozmył, później ją
wyostrzył,
obraz zyskał na szczegółach, aby stać się
prostszym.
A naprawdę nawet twórca ten nie ma
pojęcia,
czy mi lepiej pustym być czy tkwić w uczuć
objęciach.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.