Martwe liście
Potokiem martwych liści płynie rok do
końca,
nie znajdzie już kochanków jutra zimne
słońce.
Pod szeleszczący dywan skryli gorycz słowa,
obwiniać się zbyt boli, dotyk ust lodowy.
Od nadmiernego szczęścia pękł balon miłości
stoją na rozstajach w październikowej
słocie.
Niechcianych uczuć bagaż, nicości
zapowiedź,
niesie para donikąd, czy zdoła zapomnieć ?
Ich niebo na pół pękło, znikła zaklęć
magia,
poranione marzenie słoność łez otarło.
Kwiaty czułości zwiędły, zmarły uniesienia,
przeminęły gdzieś z wiatrem szare serca
cienie.
Zapłakały w wazonie herbaciane róże
przynosił ich naręcza, były dla niej cudem.
Nie będą już scenerią tym wygnańcom raju
dla dwóch ikon miłości, są dwie inne dale.
Komentarze (19)
miłość na smutno tym razem, by nie było nudno świętym
i obrazom, ale to też zyciowe przypadki, magia ulatuje
i serc obu wpadki.
Interesująca kompozycja ,wyszukane słownictwo
,nieuchronność rozstania!na tak
Dobra forma i piękne przesłanie:
"Potokiem martwych liści płynie rok do końca, "
:-)
Nie lubuję sie w wierszach sylabicznych, chociaż
chętniej je czytam niż nieregularne lub biale, twój
przeczytałem z zaciekawieniem, gratuluję pomyslu.